Większość potraw spożywanych przez
Karmelka dawno utraciła status dzidziusiowości. Kolacja jednak od dawien dawna
ma jedną wymienną bazę (zboża) i wiele, wiele dodatków, akurat dziś padło na maliny i żurawinę. Bubalka dopadło coś ten
teges z pęcherzem, więc leczymy naturalnie. Żurawina jest bardzo
skuteczna w przypadku lżejszych problemów z pęcherzem. Ta, którą my mamy
pochodzi z Symbio i jest najlepszą żurawiną jaką jadłam! Na szczęście cenę ma
przystępną, więc na pewno nie wrócę do żadnej z kilkunastu wypróbowanych już
przeze mnie marek. O ile w wypiekach smak żurawiny ma drugorzędne znaczenie, to
przygotowanie kolacji dla małej wybrednisi każe mi bacznie przyglądać się
jakości i walorom smakowym. Prosto z torebki nie udało się zaaplikować owocka
pacjentce, która jest bardzo ostrożna i z nowościami oswaja się kilka dni, ale
mam swój patent na takie problemy. Owocowe kwestie, nie do przeforsowania za
dnia (Karmelek nie lubi owoców), są kitraszone w wieczornej kaszuni, którą mała
zje zawsze i bez grymaszenia. Dziś odpuściłam (pewnie mnie zhuśtacie za to) i
postanowiłam, że po kilku miesiącach jedzenia w kółko gruszek i jabłek
przetykanych pomarańczą i bananem, włożyłam w kaszunię maliny. A niech ma,
wiosna idzie!
Najczęściej jako bazę do posiłku
używam kaszki manny orkiszowej razowej (jedno z najzdrowszych zbóż na świecie),
która jest również świetna w smaku, jak dla mnie dużo lepsza od tradycyjnej
kaszy manny, polecam również płatki orkiszowe. Danie to jest totalną
improwizacją, wszystko na oko – mamy wiedzą o co chodzi.
Po kolei:
SKŁADNIKI
- -Kaszka według własnego sposobu (u mnie 3 łyżki orkiszowej manny razowej, 150ml wody, 5 miarek mleka modyfikowanego – gotować 3min)
- -garść malin
- garść żurawiny SYMBIO
-
Kaszunię (orkiszową, mannę, jaglaną
itp., itd.) robicie po swojemu
Gdy kaszka stygnie, my wrzucamy do
miseczki garść malin i rozgniatamy je widelcem (pestki zmielone bywają gorzkie).
Łączymy kaszkę z żurawiną i mielimy
jeśli jest taka potrzeba (u nas jest), mieszamy z malinami.
Przygotowanie całości zajmuje około
15 minut i jest bardzo lekkim, wartościowym posiłkiem, idealnym i na kolację
i na śniadanie. Smakuje pierwszorzędnie, słodko, z lekką nutą kwasku, pochodząca z malin. Żurawina, którą użyłam jest minimalnie kwaśna, słodzona cukrem trzcinowym, który jest o wiele zdrowszy od białego odpowiednika. Owoce są jędrne, o wilgotności zbliżonej do rodzynek, zawsze trafiały mi się prawdziwe suchelce i sądziłam, że tak ma być...
Jesteście ciekawi składu takiej żurawiny? Proszszsz:
Żurawina ekologiczna, ekologiczny cukier trzcinowy, ekologiczny olej słonecznikowy.
Da się bez chemii zrobić coś pysznego? Da się...
Są dostępne na wyspach ekologicznych w dużych marketach, TUTAJ
znajdziecie spis.
Po szczegółowe informacje zapraszam was na stronę Symbio.pl
Sama zjadłabym z chęcią taką kaszunię w twoim wydaniu ;)
OdpowiedzUsuńakurat pora śniadania, mniam :) będę musiała się pocieszyć się owsianką ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam owsiankę!
UsuńO jej akurat pora na śniadanko - a Ja nic nie mogę jeść bo wyruszam na badania :( A tu takie pyszności pokazujesz......
OdpowiedzUsuńAle bym zjadła............ :]
Jak wrócisz na pewno nadrobisz!
UsuńBardzo smacznie wygląda. Ciężko tylko kupić u nas w mieście ekologiczną żywność a im więcej czytam na ten temat tym bardziej szukam jedzenia bez chemii.
OdpowiedzUsuńU nas jest mała półka w Inter i ściana w Rossmanie. I koniec
Usuńmniam... sama bym zjadła ;)
OdpowiedzUsuńPysznie ma ze mną moja mała :)
Usuńuwielbiam :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńAle apetyt mi zrobiłaś :-p
OdpowiedzUsuń