Z
niecierpliwością czekałam na to wydarzenie! Tym większą, że miały być to
pierwsze targi, na których będę obecna. Miały się odbyć na krakowskich
Błoniach, więc miałam już w głowie wizję całych Błoń zastawionych
stoiskami każdej możliwej dziecięcej tematyki,
od jedzonka, po wózki. Kiedy moje oczy ujrzały ogrom skali Targów, nie
mogłam im uwierzyć. Jak to, to są Targi?
Przecież to nawet na porządny bazarek nie wygląda! Potężne Błonia sprawiały
wrażenie z daleka, jakby kilkoro pastuszków rozbiło tu swoje namioty, by paść
owce. Odwiedziłam w tym roku Targi Książki dla dzieci i spodziewałam się
imprezy kilkukrotnie większego
formatu. Całe targi, wraz z rozmową z
większością przedstawicieli obeszłam w niecałe dwie godziny. Prawie połowę
stoisk zaklepały sobie firmy związane z transportem dzieci: można było
sprawdzać wózki, foteliki do samochodów. Dla mnie – jako Matki całkowicie
zabezpieczonej w tym względzie – mogłyby te stoiska nie istnieć, choć
przymierzyłam się nawet do jednego takiego milusiego pojazdu – może będzie
kiedyś jeszcze potrzebny (mam nadzieję!). Poza tym natknęłam się na:
-jedno stoisko z butami ( gdzie reszta?)
-2 lub trzy z witaminami ( nie pcham w dziecko
witamin jak nie ma potrzeby)
-jedno z ręcznie wykonanymi akcesoriami,
(liczyłam na tryliony)
- ze 4
kosmetyczne (1 wyłącznie kosmetyczne, reszta łączona z akcesoriami)
-ŻADNEGO
WYDAWNICTWA!!!!!!!!!!
- jedno z
klockami, poza tym zabawki tylko dla maluszków, itp. itd. (ziewam)
Mimo wszystko
nie uważam, że był to czas stracony. Przygotowano również masę konkursów,
warsztatów, porad. Ja nie brałam w tym udziału, może za rok skuszę się na
bardziej intensywne uczestnictwo w tej imprezie. Nazwa, która według mnie
najlepiej oddaje ducha imprezy to Piknik
Mother&Baby, bardzo fajny zresztą, a nazwą Targi powinna zostać
zarezerwowana dla dużo większych imprez, by nie wprowadzać ludzi w błąd.
Szkoda. Miałam nadzieję, że zostanę powalona na kolana rozmaitością napotkanych
dziedzin, spodziewałam się cudów i nowinek, a tu zastałam to:
Wiem, wiem, zdjęcia nie najlepsze... Były robione na pożegnanie, po spacerze po parku Jordana, tak, od niechcenia, jakoś nie miałam ochoty na głębsze obfotografowywanie (choć taki był plan pierwotny, rozbił się o rzeczywistość), wpychanie się w tłum z wózkiem i spacer stopa za stopą w strasznym ścisku. Dla chętnych konfrontacji mojej relacji z rzeczywistością zapraszam TUTAJ [KLIK] po szczegółowe rozmieszczenie stoisk. A jak się bawiła Buba? Jak zawsze i wszędzie:wybornie!
Rozczarowana Targami i całkiem zadowolona z Pikniku udałam się na rynek, by zostać całkowicie pozytywnie zaskoczoną!!! Ale o tym następnym razem! Oczywiście jestem bardzo ciekawa jak wasze wrażenia z Targów!
najlepsze targi były nad Wisłą koło smoka i to były pierwsze i najlepsze a następne to już porażka
OdpowiedzUsuń