Takie gorące dni są równie mile przeze mnie widziane jak zimne i słotne. Jeszcze miesiąc temu starałam się jakoś czmychać cieniem na spacer z Karmelkiem, ale poddałam się. Karmelek zadowolony zawsze siedział sobie w cieniku, pod parasolką a ja w pełnym słońcu walczyłam o każdy krok... Koniec. Zaszyłam się w domu i nie odchodzę dalej niż na odległość 10m od niego. Upały mają trwać do końca tygodnia... Może jeszcze tyle zniosę.
Karmelek nie lubi siedzenia w domu, oj nie lubi. Gdy spacerowałyśmy rano, około 13:00 kładła się spać i budziła się około 16:00.
Bez spacerku - zapomnij! Musze więc z nią wychodzić. Staram się jednak omijać miejsca nasłonecznione, czyli wszystkie dalsze niż nasz ogród. Do parku mam kilometr w pełnym słońcu. I co tu robić z maluszkiem?
Nam zostaje basenik i piaskownica. Kilka razy przed południem wyskakujemy z domu na 15-30 minut, pochlapiemy się, pobabkujemy i w nogi, łapać oddech w domu, swoją drogą również gorącym.
Karmelek zdaje się świetnie znosić upały: nie widzę po niej odrobiny irytacji, palące słońce kompletnie jej nie przeszkadza.
Niesamowite w dzieciach jest to, że biorą co się im daje takie jakim jest.
My,
dorośli czujemy frustrację, ze tak gorąco, czekamy aż się pogoda
zmieni, wypatrujemy wieczora, a dla Nich istnieje tylko tu i teraz.
Jest chwila i muszę ją dobrze wykorzystać, wycyckać z całej chwilowatości, przywłaszczyć.
Jakie
piękne jest ich tu i teraz. Moja wiedza, świadomość nadejścia jesieni,
czy choćby wieczora nie pozwala mi zmusić się do wyciśnięcia chwili dla
siebie.
Moja wiedza zmusza mnie do czekania na ochłodę! Jakież marnotrastwo czasu!
Jak
dobrze, że jest ten blog, że zmusza mnie do takich przemyśleń. Chociaż w
sumie chłodniej mi się od tego nie robi. Może za dużo myślę o tym jak
mi jest gorąco. Moja mała poszła właśnie podlewać kwiaty z Babcią.
Dołączę do nich i spróbuje się pocieszyć chwilą.
Co tam u was kochane? Dajecie radę wyskoczyć gdzieś przed południem, czy absolutnie siedzicie w domach?
Potwierdzam kwestie upalow,podziwiam dzieci:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
E.
ja czasami zazdroszczę tej siły witalnej dzieciom ;D
OdpowiedzUsuńSzczęście, że ona dobrze je znosi inaczej to w ogóle trzeba by siedzieć w domu non stop
OdpowiedzUsuńMojej córce upały nie przeszkadzają!Skacze, biega, kopie piłkę. Na balkonie mamy basenik więc chlodzimy się. Dzis w Krakowie prawie 40 stopni, ja wymiekam...
OdpowiedzUsuńmnie już upaly doprowadzają do szału... ale faktycznie dzieciaczki inaczej je znoszą...
OdpowiedzUsuńNa szczęście już trochę zmalały bo te kilka ostatnich dni to faktycznie był koszmar.
OdpowiedzUsuń