Taki
przyjaciel się nam przypałętał przy okazji Spotkania Podkrakowskich Blogerek…
Ręcznie
robione cudeńko z Tulakowa, maleńki słodki ptaszynek do dyndania. Sama już
nie
wiem komu się bardziej podoba! Ja sama zwariowałam na jego punkcie, zaraz po
pierwszym rzucie okiem, nie spodziewałam się że to będzie TAKI ptaszek! Po
prostu
sama słodycz… Pisałam już (TUTAJ) o tym, jak wielkim szacunkiem darzę
przedmioty
wykonane ręcznie. Nabierają one dla mnie zupełnie innej formy,
wchodzą w odmienne
kategorie, kategorie rzeczy z duszą. Żadne super zabawki nie
zastąpią zabawki
wykonanej bezpośrednio przez kogoś, nawet jeżeli nie jest tak
śliczna, jak ten oto
ptaszynek. Wracając do spacerowego tematu, nie raz już was
zanudzałam
opowieściami, co też pakujemy do torby dla zabawy i towarzystwa. Tak
to już jest w
życiu małych dziewczynek, że po prostu trzeba coś pomiętosić od
czasu do czasu,
przytulić, zaopiekować się. Nasza mała Dyzia idealnie się do
tego nadaje, choćby
przez wzgląd na niewielkie rozmiary, miękkość i przeogromny
zapas słodyczy, który
widać gołym okiem. Na zewnątrz łyse pola, ogołocone z życia,
a z nami wesoły,
intensywnie turkusowy rozweselacz! Zawsze to miło pokazać
komuś innemu niż
mamie gdzie idzie mrówka, opowiedzieć co było na śniadanko,
czy po
prostu
potrzymać za skrzydełko…
sliczna zabawka :)
OdpowiedzUsuńMy zwariowałyśmy na jej punkcie. aż boje się, żeby jej się coś złego nie przytrafiło.
Usuńświetne są teptaszki! urocze!
OdpowiedzUsuńMy mamy fioletowego ptaszka :) Jest słodki!
OdpowiedzUsuńKażdy zestaw kolorystycznie wygląda ekstra na takiej zabawce!
Usuńuwielbiam ręcznie robione zabawki. mają duszę.
OdpowiedzUsuń