Ale nam pogoda dogadza ostatnio!
Wrzesień przywitał nas okropną słotą, by wynagrodzić nam poprzez piękny
słoneczny październik. Korzystamy obie na tym. Codziennie chłoniemy słonko i te
niepowtarzalne zapachy, jakie wiążą się ze zmianą pór roku. Macie tak?
Wychodzicie z domu i nagle czujecie zimę? Nie dlatego, że jest zimno, że pada
śnieg. Po prostu pachnie zimą! W tym roku tego zapachu nie czułam jeszcze, ale
nie boję się go, on niczego nie zapowiada. Jest za to milion innych! Każdego
dnia na spacerze, przy pierwszych moich krokach wciągam mocno powietrze w płuca
i staram się przypomnieć sobie… nie wiem co, ale wiem, ze jest to w mojej
głowie gdzieś blisko, już prawie, prawie mam przed oczami. Czasem pojawia się,
częściej nie. Człowiek rozróżnia kilka
tysięcy zapachów. Do każdego z nich dołączona może być historia, która wróci za
każdym razem z zapachem. Sytuacje, wydarzenia, o których już zapomnieliśmy wracają
znowu, a czasem są tak nieuchwytne, że ocierają się tylko o nas i znikają. Buba
buduje sobie tę bazę zapachów nie wiedząc o tym nawet. Za kilkadzieścia lat
wyjdzie z domu i przypomni nagle sobie jak grzebała patyczkiem w parku w
liściach, a mama głaskała ją po głowie i poczuje się bezpieczna jak dziecko,
jak wtedy. Nasycamy się zatem pogodą, by mieć zapas na deszczowe dni, na mrozy.
Jak tu ubierać maluszka, kiedy pogoda zmienia się z godziny na godzinę?
Najlepiej na cebulkę, zawsze coś można zdjąć, ewentualnie założyć później. Boję
się jak ognia przegrzania. Pamiętam koszmar z zeszłego sezonu zimowego, gdy
Buba szła na dwa dni do żłobka i dwa tygodnie chorowała i tak w kółko, aż do
wiosny! Mam manię kontrolowania na bieżąco temperatury jej karku, dzięki temu
mam wgląd w to, czy nie jest jej zbyt ciepło, lub za chłodno. Aktualnie na ciepłe, ale wietrzne dni nie zakładam
szalika ani grubej czapy, „bo koniec października przecież”. Osłabłam wczoraj, gdy
temperatura sięgała powyżej 20st w cieniu widziałam ludzi w puchowych
kurtałach!!! Nie chcę wnikać nawet jak się musieli czuć tak ubrani, ani co ich
powstrzymało przed zrzuceniem puchałki? Mniejsza o to, ich sprawa. Ważne, ze my
się nie przegrzewamy i nie ubieramy stosownie do kalendarza, a do pogody.
Apaszka – jeśli wieje i nie wiem, czy zasłaniać szyjkę, czy nie, zabieram taką np.
z Reksiem z Firmy Barbaras. Karmelka poznała już tego sympatycznego piesia i
uwielbia apaszkę z nim. Nie słyszałam nigdy słowa sprzeciwu wobec tego ubranka.
Jest ona wykonana z tkaniny bardzo miłej w dotyku, na tyle długa, że bez
problemu można zawiązać na szyjce dwa supełki. Bardzo podoba mi się oferta
firmy, zwłaszcza ubranka z Reksiem i kotkiem Filemonem. Kto ich nie zna?
Ubieranie dzieci w ciuszki z tymi postaciami jest ukłonem w stronę naszego
własnego dzieciństwa i ponadczasowości tychże bajek…
Ja właśnie mam na sobie koszulkę z Reksiem ;)
OdpowiedzUsuńSuper Reksio ;)
OdpowiedzUsuńLubię, lubię!
UsuńSłodko !!
OdpowiedzUsuńja już czułam zapach zimy... ale tylko przez jeden dzień :D
OdpowiedzUsuńNo proszszsz...
Usuń