wtorek, 29 października 2013

Piękne lato tej jesieni z BARBARAS w tle...




Ale nam pogoda dogadza ostatnio! Wrzesień przywitał nas okropną słotą, by wynagrodzić nam poprzez piękny słoneczny październik.  Korzystamy  obie na tym. Codziennie chłoniemy słonko i te niepowtarzalne zapachy, jakie wiążą się ze zmianą pór roku. Macie tak? Wychodzicie z domu i nagle czujecie zimę? Nie dlatego, że jest zimno, że pada śnieg. Po prostu pachnie zimą! W tym roku tego zapachu nie czułam jeszcze, ale nie boję się go, on niczego nie zapowiada. Jest za to milion innych! Każdego dnia na spacerze, przy pierwszych moich krokach wciągam mocno powietrze w płuca i staram się przypomnieć sobie… nie wiem co, ale wiem, ze jest to w mojej głowie gdzieś blisko, już prawie, prawie mam przed oczami. Czasem pojawia się, częściej nie.  Człowiek rozróżnia kilka tysięcy zapachów. Do każdego z nich dołączona może być historia, która wróci za każdym razem z zapachem. Sytuacje, wydarzenia, o których już zapomnieliśmy wracają znowu, a czasem są tak nieuchwytne, że ocierają się tylko o nas i znikają. Buba buduje sobie tę bazę zapachów nie wiedząc o tym nawet. Za kilkadzieścia lat wyjdzie z domu i przypomni nagle sobie jak grzebała patyczkiem w parku w liściach, a mama głaskała ją po głowie i poczuje się bezpieczna jak dziecko, jak wtedy. Nasycamy się zatem pogodą, by mieć zapas na deszczowe dni, na mrozy. Jak tu ubierać maluszka, kiedy pogoda zmienia się z godziny na godzinę? Najlepiej na cebulkę, zawsze coś można zdjąć, ewentualnie założyć później. Boję się jak ognia przegrzania. Pamiętam koszmar z zeszłego sezonu zimowego, gdy Buba szła na dwa dni do żłobka i dwa tygodnie chorowała i tak w kółko, aż do wiosny! Mam manię kontrolowania na bieżąco temperatury jej karku, dzięki temu mam wgląd w to, czy nie jest jej zbyt ciepło, lub za chłodno. Aktualnie  na ciepłe, ale wietrzne dni nie zakładam szalika ani grubej czapy, „bo koniec października przecież”. Osłabłam wczoraj, gdy temperatura sięgała powyżej 20st w cieniu widziałam ludzi w puchowych kurtałach!!! Nie chcę wnikać nawet jak się musieli czuć tak ubrani, ani co ich powstrzymało przed zrzuceniem puchałki? Mniejsza o to, ich sprawa. Ważne, ze my się nie przegrzewamy i nie ubieramy stosownie do kalendarza, a do pogody. Apaszka – jeśli wieje i nie wiem, czy zasłaniać szyjkę, czy nie, zabieram taką np. z Reksiem z Firmy Barbaras. Karmelka poznała już tego sympatycznego piesia i uwielbia apaszkę z nim. Nie słyszałam nigdy słowa sprzeciwu wobec tego ubranka. Jest ona wykonana z tkaniny bardzo miłej w dotyku, na tyle długa, że bez problemu można zawiązać na szyjce dwa supełki. Bardzo podoba mi się oferta firmy, zwłaszcza ubranka z Reksiem i kotkiem Filemonem. Kto ich nie zna? Ubieranie dzieci w ciuszki z tymi postaciami jest ukłonem w stronę naszego własnego dzieciństwa i ponadczasowości tychże bajek…









6 komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...