poniedziałek, 27 stycznia 2014

S.Cartwright: To nic strasznego. "Idę do dentysty", "Wizyta u lekarza", "Będę mieć rodzeństwo"






Książki są maminym orężem. Potrafią w magiczny sposób załatwić za nas naprawdę kupę spraw. Chciałam przedstawić wam dziś serię, na którą patrzyłam obojętnie aż do chwili gdy nie poszłyśmy się zaszczepić na ospę w zeszłym tygodniu. Wtedy okazało się, jak bardzo dzieci potrzebują książek które pomagają im zrozumieć ciężkie sytuacje. Choć jesteśmy w posiadaniu tych egzemplarzy przeszło rok, Karmelek teraz, po szczepieniu kazał sobie czytać „Idę do lekarza” w kółko przez kilka dni,  a oczami dosłownie ją pożerała. Możliwość współdzielenia doświadczeń przyniosła jej ulgę i pozwoliła na akceptację nieuchronnych, choć nieprzyjemnych wydarzeń.



   Ilustracje: : Stephen Cartwright
   Wydawnictwo:  BookHouse
   Okładka:   twarda
   Ilość stron:  16
   Format:  21,5x22cm
      Rok wydania:  2009
      Cena: ok. 13zł




„Wizyta u lekarza” to typowa książeczka mająca na celu oswojenie dziecka z niezbędnymi wizytami w przychodni. Wiąże się to z dużym stresem również dla rodziców, którzy sami bywają cali w nerwach na samą myśl o cierpieniu lub krzykach paniki ich maleństwa. Dziecka nie wolno okłamywać. Jeżeli powiemy mu raz, ze nie będzie zastrzyku, że pani doktor nawet go nie dotknie, a stanie się inaczej – dziecko nie zaufa nam w tej kwestii już nigdy i możemy się spodziewać dzikich protestów od progu. Lepszą metodą jest zawczasu wyjaśnić co się będzie u lekarza działo i co może wtedy czuć. Strach jest zjawiskiem naturalnym w takich sytuacjach, lecz ten strach da się oswoić, przy odpowiednim przygotowaniu. To jest zadanie dla tej książeczki. Krok po kroku śledzimy proces: niepokojące objawy, które należy natychmiast zgłosić rodzicom, rejestracja, czekanie na swoją kolej, oględziny, środki zaradcze, szczepienie. Postaci są bardzo dzielne, maluszek może  brać z nich przykład, przeżywać wizytę „na sucho”, lub też odtwarzać ją już po fakcie. W naszym przypadku sprawdziła się naprawdę zadziwiająco, cieszę się, że ją kupiłam…



Mina matki z płaczącym dzidziusiem - bezcenna :D








Wielu rodziców jedynaków nie wie jak wprowadzić dziecko w temat posiadania rodzeństwa. Dla dziecka również może to być abstrakcją. W tym trudnym temacie z pomocą przyjdzie nam wiele publikacji, możemy wybrać najbardziej dogodne dla nas. Ilustracje  w tej książeczce są wprost urzekające. Uwielbiam styl Stephena Cartwrighta, myślę, ze spodoba się on większości wymagających małych czytelników. Temat bardzo przystępnie przedstawiony, bez szczegółów anatomicznych (małych dzieci to nie interesuje). Książeczka jest napisana dla dzieci, nie dla rodziców, nie szukajcie w niej inspiracji do rozmów, ale maluchy znajdą w niej to, czego potrzebują. W życiu Mai i Tomka wiele się zmienia, lecz zmiany te dają się ogarnąć małym umysłem. Zmiany w domu, przyjazd dziadków, wyjazd Mamy i jej pobyt w szpitalu, specjalne traktowanie maluszka. Wszystko opisane ze spokojem, naturalnością i humorem. Mam nadzieję, że Karmelek będzie ją kiedyś uważnie studiował ;)




















Nie mamy jeszcze żadnych złych wspomnień z wizyt u dentysty, obawiam się jednak, że nadejdzie czas i na to. Dobrze jest wcześnie zacząć kontrole uzębienia, choćby po to, by przyzwyczaić małego pacjenta do tego specyficznego środowiska, jakim jest gabinet dentystyczny. Swojego wroga dobrze jest znać, tego, czego nie znamy, boimy się bardziej. Widok uśmiechniętych, zrelaksowanych postaci może podziałać na dziecko uspokajająco i dać mu poczucie bezpieczeństwa. Warto rozmawiać, nie  kryć nic, nie odkładać na kiedy indziej, bo na kiedy? Gdy koniecznością stanie się wizyta u dentysty może już być za późno, możemy nie być przekonywujący. Książeczka ma sztywne karty, możemy więc oglądać ją z naprawdę małym niezgrabioszkiem i oswajać z dbaniem o zdrowie.  Treścią jej jest wizyta u dentysty dwójki dzieci: dziewczynki na kontrolę i chłopczyka z ubytkiem. Chłopczyk dostaje zastrzyk, ale jest bardzo dzielny. Na końcu książeczki znajdziemy również wytyczne, jak należy we właściwy sposób dbać o zęby i czego nie powinno być w jadłospisie. Piękna pozycja, prosta i treściwa, ilustracje zaś bardzo czytelne i sugestywne a przy tym bajeczne.










8 komentarzy:

  1. Uwielbiam książki i na szczęście moje dzieciaki też. A takie perełki to jest to! Skręca mnie na widok książeczek dla dzieci, gdzie wesołe bobasy mają wpychane w dzioby butelki i smoczki! Naprawdę nie tak łatwo znaleźć książkę edukacyjną dla dzieci, która nie jest krzywym zwierciadłem. Z przyjemnością zaczytałabym się w tych książkach z moją Przedszkolaczką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię te książeczki również za włączanie postaci różnych ras. We Francji to norma.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Ja miałam kiedyś kanałowe na żywca. Do teraz się strasznie boje.

      Usuń
  3. My dziś przerabiamy temat "Idziemy do dentysty" będzie się działo :-p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buba była już dwa razy. Na razie bez histerii.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...