Najdłużej przygotowywane przez nas
spotkanie wreszcie się odbyło! Żaden inny miesiąc nie kojarzy się tak mocno z
dziećmi, więc nie było lepszego czasu, by przygotować niespodziankę dla naszych
maluszków. Miejsce zostało przez nas wybrane naprawdę w ostatniej chwili i nie
wyobrażałam sobie nawet, że okaże się tak rewelacyjne! Pracownia dla Dzieci kojarzy
mi się bardzo dziecięco, byliśmy tam na przedstawieniu, planuję się także wybrać
na sobotnie czytanie bajek, ale dopiero, gdy Bubalek będzie troszkę starszy,
zaś Piwnica pod Baranami jakoś zawsze kojarzyła mi się na poważnie. „Dorosłe”
miejsce zmieniło się w dobrze wyposażoną bawialnię dla dzieci bogatsze o
obecność świetnej animatorki, która pozwoliła nam nie tylko złapać oddech, ale
również spędzić kilka luźnych godzin z naszymi gośćmi. Piwnica jest świetnie
przygotowana na najazd maluchów: podgrzewane soczki, przewijak, cieplutko i
przemiła, tolerancyjna obsługa – na pewno zjawimy się tam nie raz, choć już nie
w tak z(dez)organizowanym gronie :)
Goście, goście…
Nigdzie nam się nie spieszyło, czas
płynął wartko na rozmowach z dawno niewidzianymi blogerkami, witaliśmy nowe
osoby. Odwiedzili nas:
Same również wypuściłyśmy się na
małą wizytę, tuż obok, do restauracji „Zbóje w pałacu”, która ugościła nas
przekąską i z wałówką wyprawiła powrotem do Piwnicy. Wpadł do nas na momencik również zacny właściciel podnosząc ciśnienie uczestniczkom ;)
Miejsce zasługuje na uwagę już ze względu na sam wystrój, który choć sielski i swojski, to przykuwający uwagę i oryginalny.
Nie muszę wam mówić jak doskonale bawiły się maluchy! Większość zabaw skupiała się wokół pianina (wciąż je słyszę) i to nieprzerwanie, zmieniali się tylko utalentowani muzycy.
Miejsce zasługuje na uwagę już ze względu na sam wystrój, który choć sielski i swojski, to przykuwający uwagę i oryginalny.
Nie muszę wam mówić jak doskonale bawiły się maluchy! Większość zabaw skupiała się wokół pianina (wciąż je słyszę) i to nieprzerwanie, zmieniali się tylko utalentowani muzycy.
Po powrocie ze „Zbójów w Pałacu” przyszedł czas na zabawę tekturowym domkiem i konkursy! Mieliśmy naprawdę sporo rzeczy do wygrania, więc dzieciaki zdążyły domek rozłożyć za ten czas na czynniki pierwsze. To było zdecydowanie nasze najgłośniejsze spotkanie. O dziwo walenie w klawisze tłukło się po głowach tylko mamom, dzieciaki zaś były w siódmym niebie. Czasem udało się człowiekowi wyłączyć i skupić na czymś innym, ale z każdą godziną było to coraz trudniejsze. Mieliśmy jeszcze do pomocy tatusiów, którzy choć lekko przerażeni, jednak dawali radę ogarnąć wespół z panią animatorką naszą rozbrykaną gromadkę. Salka, w której odbyło się spotkanie nie była duża, jednak dzięki sporej ilości zabawek i kredek, wyłożeniu puchatym dywanem, okazała się miejscem zupełnie wystarczającym dla ośmiorga bobasów. Pisku i radości było co niemiara, nie raz polały się łzy, ale wspomnień nie zabierze im nikt!
Jeden z naszych konkursów sponsorowany był przez Graart
Panowie własnymi rencyma i nogyma postawili nam dom!
Zamyślony króliczek Pat&Rub
Dziś taki szybki zarys tego, co się działo, zaś jutro zapraszam na relację upominkową.
Doszedł mój komentarz?
OdpowiedzUsuńKurcze, który?
UsuńKochana ale Ty fotek na trzaskałaś!!! :))))
OdpowiedzUsuńCałuski dla Karmelka!:)))))
I do następnego! :)
E tam, nie wszystko udało mi sie uchwycić...
UsuńO mamo... Miejsce wybrałyście genialne!
OdpowiedzUsuńJakoś tak się udało :)
Usuńfajna relacja, dużo zdjęć, wybrałyście fajne, klimatyczne miejsce na spotkanie
OdpowiedzUsuńWidzę atrakcji Wam nie brakowało ;)
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej nie najmłodszej części grupy :)
UsuńFajnie że spotkanie się udało :)
OdpowiedzUsuńDo tej pory wszystkie się udały! :D
Usuńchyba pan Michał Kościuszko był najlepsza atrakcją ;-)
OdpowiedzUsuńSympatyczny :)
Usuńpozazdrościć takiego spotkania :)
OdpowiedzUsuńByło świetnie!
Usuńświetnie było :)
OdpowiedzUsuńWow, spotkanie z rozmachem... i okazało się, że nawet tak zacne miejsce może być przyjazne maluchom.
OdpowiedzUsuńCieszymy się, że spotkanie było udane:)
OdpowiedzUsuńMy rownież :)
Usuń