Uwielbiam krakowskie Zoo
. Tak, wiem,
że zwierzaki siedzą za kratkami, że mało miejsca mają, że im nudno i smutno. Wiem
też, że dzięki ogrodom zoologicznym żyją. Żyją dzięki temu, że ludzie
nieodmiennie zachwycają się ich pięknem, naturą w nich drzemiącą i miłość swą
rozdmuchują na tyle, by dzięki niej była możliwa ochrona gatunków ginących.
Gdyby ktoś tam, kiedyś tam nie zobaczył na żywo słonia, niekoniecznie w
naturalnym środowisku, nie podniósłby alarmu z powodu bestialskiego ich
mordowania i nie przyłączyliby się do niego inni ludzie pałający taką samą siłą walki. Zgadzam się,
że takie ogrody powinny zmienić swoja formę, ale godzę się na powolność reform,
nie mam wyjścia. Tymczasem zabieram tam Bubalka, by zakochała się jak ja w
braciach mniejszych, którzy potrzebują nas o wiele mniej niż my ich
Od kilku lat jestem tam co roku.
Uwielbiam. Nie tylko widok zwierzaków jest celem moich podróży, ale cały teren.
Kilka polskich zoo mam zaliczonych:
Zoo Chorzów : syf, kiła i mogiła, pokrzywy po
pas na wybiegach i nieżywe ptaki w klatkach,
Zoo Poznań: wielkie, staro –
nowoczesne,
Zoo Wrocław
: wielkie jak nie wiem co, lekko zapyziałe. Mój lokalny
patriotyzm triumfuje: krakowskie najpiękniejsze, najcudniejsze i z najmniejszymi klatkami :(
W tym roku wybrałyśmy się same do
zoo (pan A. chce wychodzić już po kilku krokach) z mocnym postanowieniem
niespiesznego spaceru, choćby miał trwać do wieczora i udało się: Karmelek biegał
o własnych małych nóżkach bite cztery godziny! Zakochała się w surykatkach i to
przy nich przestała prawie godzinę (na szczęście zoo jest solidnie obstawione
ławkami i ławeczkami).
Dziś wycieczka po zoo z dzieckiem
dla laików
Czym dojechać:
Samochodem – nie polecam, z tego co się
orientuję wjazd pod bramę kosztuje słono (15zł), zaś autobus nr 134 zabierze
was spod Stadionu Cracovii do samego celu w dwadzieścia minut, choć w sporym
tłoku (nawet w poniedziałek rano). Kursuje dwa razy na godzinę. Wkurzający jest
jednak brak odpowiedniej ilości miejsca na wózki, o czym boleśnie przekonałam
się próbując jakoś ustać z dwuletnim dzieckiem
i kilkoma solidnymi dyliżansami zajmującymi całą wolną przestrzeń aż pod same
drzwi.
W tygodniu nie ma kolejek po bilety,
za to w weekend lub w święta uzbroić się trzeba w cierpliwość i odstać swoje w
kilku – kilkunastometrowej kolejce (mnie to skutecznie zniechęciło do
weekendowych wizyt).
Ceny: normalny:18zł, nienormalny
10zł, roczny 200zł
Gdy już się uporacie z tymi
przyziemnymi kłodami oczom ukaże się zielona uporządkowana kraina pełna
niesamowitych odgłosów. Szerokie chodniki, mnóstwo ławek, koszy na śmieci,
zakamarków, alejek, ścieżynek, krzaczków i oczywiście najróżniejszych klatek.
Można wrzucić na luz, puścić malucha wolno (nasłuchiwać, czy nie jedzie
meleks i kukać, by nie wpadło do fosy, np. u żyraf) i cieszyć się chwilą. Zoo jest naprawdę wypieszczone.
Czego można oczekiwać na trenie zoo:
Czysta toaleta z pomieszczeniem do
przewijania niemowląt (żyrafiarnia)
Spora altana z ławkami (aż się prosi
o zrobienie grilla)
Mini
zoo (głaskane króliki, kozy,
owce, żółwie, kury sierściuchy, osiołki, kucyki, świnki morskie i wietnamskie)
Pawilon zwierząt nocnych
Egzotarium
Małpiarnia
Nowe wybiegi dla kotów (są tak
świetne, że koty się bardzo często chowają za skałami)
Plac zabaw z punktem gastronomicznym
i wyciągalnią drobnych (dmuchańce, mechaniczne autka, bibeloty)
Z całą pewnością nie lada atrakcją
są pory karmienia słoni powiązane z krótkim wykładem i wielokrotnymi „łaaaał” i
„ojacie” kiedy słychać trzask łamanych gałęzi przez „kruszynki”. Lepiej stawić
się pod wybiegiem wcześniej, ponieważ w trakcie miejsce to wygląda tak:
Karmienie fok – to nie tylko
karmienie. Dołączony jest oczywiście wykładzik o zwierzakach (np. Samiec waży
450kg i wpindala 15kg ryb dziennie, zimą do 30kg. Przestałam się momentalnie dziwić, że bilet kosztuje 18zł) i pokaz
prostej tresury – pan uchatek ma niezwykły talent: jego głos naprawdę robi
wrażenie! Tu również trzeba miejsca zająć sobie wcześniej, albo zapomnijcie o
oglądaniu fok starających się o rybkę.
Spokojny spacer z czasem wolnym na
frytki i godziną prawie u surykatek zajął nam cztery godziny i najlepiej
zarezerwujcie sobie chociaż taką ilość czasu.
Na koniec zostawiam wam smaczek.
Kraków zamieszkują papugi żako, które już zasłynęły na YT swoim wygadaniem.
Mieliśmy szczęście usłyszeć na własne uszy jak jedna z nich mówi: „żako”, „Kuba”,
„dzień dobry”. Patrzenie w oczy zwierzaka, który mówi do ciebie, patrzy w oczy
i coś chce przekazać jest niesamowite i bolesne zarazem, nie sądzę bowiem, by
miejsce tak mądrych zwierząt było w małej klatce, bez możliwości zajęcia sobie
czasu.
Równie bolesny był widok szympansa i
naśmiewanie się z niego ludzi, jego samotność, nuda. Wiele się dzieje w tym
miejscu, mam nadzieję, że z czasem wybiegi będą coraz większe i o bardziej
urozmaiconym wyposażeniu.
Mogą nie znać wolności i mogą żyć
szczęśliwe jednocześnie.
Surykatki
ja planuje w tym roku się wybrać z dziewczynami
OdpowiedzUsuńMożemy się kiedyś umówić, my planujemy sie jeszcze raz wybrać :)
Usuńuwielbiam również krakowskie zoo, jeździłam tam co jakis czas na wakacjach gdy mieszkałam jeszcze w rodzinnych stronach (okolice Tarnowa) a teraz jak mieszkam w mazowieckim niestety juz tam nie bywam, ale w tym roku jadę po raz pierwszy z córką do moich rodziców i planujemy z męzem wypad do krakowskiego zoo. Ja oprócz krawkoskiego zooo byłam jeszcze w opolskim i w Bieszczadach. Oplskie zoo jest mniejsze ale miłe chociaż nie ma takiej różnorodności zwierząt, jednak dość zadbane.
OdpowiedzUsuńMnie się bardzo podobało stare poznańskie zoo. Maleńkie i z nikłą ilością zwierząt, ale jest tam taki klimat, że naprawdę warto je odwiedzić!
Usuńfajne zdjęcia, ja też lubię zoo ale już wieki w żadnym nie byłam.
OdpowiedzUsuńKoniecznie się musisz wybrać! Dorzuć się peelenami dla zagrożonych gatunków ;)
Usuńale słodko wygląda z tą kaczusią ;)
OdpowiedzUsuńja sama też mogłabym spędzić wiele godzin zapatrzona w Surykatki ;)
Tak, Bubal namiętnie targa ze sobą przyjaciół. Wtedy był kaczorek ulubiony, ostatnio szczeniaczek, który dziś zwolnił miejsce dzidziusiowi. Kumasz, że ona targała tego kaczorka bite 2 godziny?
UsuńPiękne zdjęcia. Kraków daleko od nas ale chociaż oko mogłam u Ciebie nacieszyć :)
OdpowiedzUsuńJeżeli kiedyś będziecie w Krk, koniecznie zaliczcie Zoo! :)
UsuńU mnie na blogu zdjęcie surykatek właśnie pochodzi z zoo z Krakowa.Piękne zdjęcia i czas można zabić zwiedzając tyle różnych zwierzątek.Raj dla dzieciaków i dorosłych...Ale nogi do d... chciały mi wejść....
OdpowiedzUsuńMnie również. Bubal o dziwo też biegał cały czas...
UsuńFajne fotki,bardzo dawno nie byłam w zoo,czas się wybrać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dodaję do obserwowanych :)
Czas się wybrać. Zoo nie jest dla maluchów zarezerwowane!
UsuńPiękne jest to zoo i piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńGdzie mi tam do Ciebie :)
UsuńJejku, całe wieki nie byłam w krakowskim ZOO! Twoje zdjęcia przypomniały mi, jak tam pięknie. Muszę się koniecznie wybrać w któryś weekend :)
OdpowiedzUsuńW weekend nie polecam. Można się frustracji chronicznej nabawić...
UsuńNie byłam jeszcze nigdy w krakowskim zoo. Za to teraz w poniedziałek byłam w praskim
OdpowiedzUsuńDawaj relację mi tu zaraz! ;)
UsuńDzięks :)
OdpowiedzUsuńKochamy zwierzeta, jesteśmy wegetarianami...... uważamy, że każde z nich powinno mieszkać w swoim naturalnym środowisku, jak zapewne zauwazyłaś miejsca, gdzie przebywają zwierzątka w zoo pozostawiają wiele, a to wiele do życzenia..
OdpowiedzUsuńJa też jestem wegetarianką :) Macie racje, na szczęście warunki zmieniają się na coraz lepsze, choć zmiany te są powolne i dotyczą głównie zwiększania metrażu wybiegów, nie dbając o jakieś zajęcie dla tychże. Niestety nie ma alternatywnych sposobów skutecznej ochrony wymierających gatunków niż izolacja od człowieka kratami. Aż tak jesteśmy dla nich niebezpieczni. Podcinamy gałąź na której siedzimy, a natura płaci.
UsuńMy też ostatnio byliśmy w ZOO, ale w takim mniejszym. Z tych co wymieniasz byliśmy tylko we wrocławskim, które obecnie przechodzi przemianę.
OdpowiedzUsuńW thm roku jeszcse nie odwiedziliśmy ZOO ale teraz nabrałam jeszcze większej chęci i najbliższe to właśnie krakowskie :)
OdpowiedzUsuńFranek uwielbia zoo a najbardziej HIPOPOTAMY!
OdpowiedzUsuńKocham to miejsce :D a mój synuś zakochał się za pierwszym razem we flamingach :)
OdpowiedzUsuń