czwartek, 25 lipca 2013

Miłe się dzianie...


Mama nie tknęła bloga od dawna... Jakbym co najmniej nie miała o czym pisać. A jednak dzieje się, i to fajnie się dzieje, tak spokojnie, harmonijnie i rytmicznie... Brak zdjęć był, ale jak tu sobie zaprzątać główkę  zdjęciami, kiedy tak miło się dzieje, szkoda sobie przerywać to dzianie... Kilka fotek udało mi się jednak wyprodukować, zaraz je sobie przedyskutujemy.

 
 
 
 
 
 
Lubicie takie klimaty? Taki układ flory zawsze kojarzy mi się z wakacjami. Sama nie wiem jak to się dzieje, że przeważnie ląduję w takich właśnie miejscach. Jedno jest pewnie: relaks dla dorosłych i kompletne szaleństwo dla Karmelka! Jest po prostu niezmordowana! Dopóki trzyma się na nóżkach uwalnia z siebie energię jak elektrownia atomowa. Nie poznaję dzidziusia...
 
 
 
 
 
 
Bebe beee... Tak mówi dzieciątko moje na kózki, baranki. Jak większość dzieci uwielbia zwierzątka, choć dystansu ma dużo. W naszych wędrówkach natrafiliśmy na taki oto obiekt. Wygląda, trochę jak opuszczony: pajęczyny, suche, spękane, lub zmurszałe deski, płyta pilśniowa, prowizorka... Ale jaki klimat! Czułam się jak nigdzie do tej pory, dziwnie, takie dziwne cmentarzysko inwestycyjne. Karmelek jednakże zachwycony, wyradośniony i rozerwany.
 
 
 
 
 
 
 
 
Spokojny, cichy wieczór... Karmelek mocno zajęty nowymi odkryciami. Jak się śmiesznie chodzi po takiej kostce! Ale zabawa! A teraz zdobywamy górę Zepsuty Leżaczek. I znowu sukces! To nic, że ciemno, że jakieś komary, że zimno się robi, ja mam wakacje od niezadowolenia, jestem dzieckiem!

1 komentarz:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...