Wizyta
w bielskim Muzeum „Stara Fabryka” dała mi mocno do myślenia. Z jednej strony
jest nowoczesne muzeum stale wzbogacające się o nowe eksponaty, organizujące wystawy
czasowe, industriadę, a z drugiej strony jest to miejsce, które mówi (jak większość
zresztą muzeów w PL) – Dzieci? A co to te dzieci, to jakieś owoce?
Dzieci
nie istnieją, nie ma ich.
Jeżeli
już przestąpią progi są witane radośnie, z uśmiechem, miłym słowem, miną: „jakie
słodkie, urocze”.
Ojej,
ale to dziecko ma ręce!
To
dziecko chce dotknąć czegoś co leży sobie rozwalone na środku podłogi!
To
dziecko chce pociągnąć za sznurek, za frędzelek!
Proszę
nie dotykać eksponatów!
Pamiętacie
relację z Domu Tkacza (KLIK)?
Da
się odgrodzić rzeczy, które są zbyt kruche by wytrzymać kontakt z niezgrabnymi
łapkami? Da się. Dla dziecka taka lina jest przekraczalna, dopóki nie zrozumie,
że jest to prośba o nie zbliżanie się. Wcześniej po prostu jest to zwykła
linka. Linka przeistacza się w symbol, który pojąć jest w stanie nawet
dwulatek. Symbol ten znaczy: nie wchodź tam, nie dotykaj, bo za nią są rzeczy
kruche, cenne, ważne, jedyne. Muzea wychodzą naprzeciw ludziom dorosłym:
okazują im szacunek i zaufanie zdejmując linki, pozwalając na bliski kontakt
wzrokowy z obiektem.
Jednocześnie
zapominają o dzieciach.
Zamykają
się na dzieci.
Co
miłego może być w zwiedzaniu z dzieckiem muzeum, gdy cały czas trzeba patrzeć
na małe rączki, upominać, odsuwać, tłumaczyć, gapić się w dziecko jak sroka w
kość, bo a nuż za coś złapie, zniszczy, ktoś na nas nakrzyczy i będzie wstyd?
Nie
ganię zdjęcia linek. Ganię brak alternatywy.
Jeżeli
wchodzisz na salę przystosowaną dla osób dorosłych, dlaczego nie ma na niej
dziecięcego kącika? Miejsca, które wniosłoby trochę wiedzy muzealnej w mały
umysł, obudziło zainteresowanie, ciekawość? Jak te dzieci łapane za ręce,
ewentualnie pozbawione po prostu żywego kontaktu z nauką, historią, mają wyrosnąć na dorosłych wybierających muzea
jako idealny sposób na zagospodarowanie czasu wolnego? Potem płacz i zgrzytanie
zębów, bo dorośli wolą telewizję od muzeum.
Jak ma być inaczej, jeżeli od maleńkości wpaja im się, że muzeum jest miejscem
nieprzyjaznym dla nich, miejscem zakazów i nudy wynikającej z braku
odpowiedniej rozrywki? I wersja podejrzana z drugiej strony: czy ja, jako rodzic
małego dziecka muszę odczekać kilka lat zanim wybiorę się do muzeum, lub
organizować tę chwilę szukając opieki
dla dziecka lub wybierając między spędzeniem jej z nim lub w muzeum? Dlaczego
nie mogę iść tam z nim, spontanicznie i od niechcenia?
Ależ
oczywiście, że możesz, ale nie zapomnij wcześniej dziecka związać.
Dlaczego
przy kilkumilionowych inwestycjach nikt nie wpadnie na pomysł, by trochę
zainwestować w przyszłość, jaką są dzieci?
Sądziłam, ze te pokrętła, gałki inne „ten tego”
są po to, by maluchy mogły sobie pomacać, poprzekręcać, niestety obrażony kustosz
swoimi pretensjami uświadomił mnie, że ustawienie czegoś takiego na podłodze,
na środku sali, całkiem samotnie absolutnie nie służy do przykucia uwagi
dzieci.
Do fiacika nie można wsiąść i to mnie
akurat nie dziwi :)
Kiedy nakryto go kolorową zasłoną
ucieszyłam się, że chociaż tego Buba będzie mogła dotknąć. Niestety ostrzeżono nas szybko, by nie dotykać, bo mogą w niej być szpilki...
Jedyne miejsce, gdzie na luzie (prawie –
obok pełno maszyn, których nie wolno dotykać) mogła bawić się eksponatami i
zajęło jej to faktycznie dłuższą chwilę. Niespodzianek żadnych na szczęście nie
przywiozłyśmy…
Przytul się Reksiu, tylko ty mnie
rozumiesz…
Dziś oberwało się mocno Starej Fabryce.
Niestety problem nie dotyczy tylko jej. Artykuł dotyczy większości dużych muzeów w naszym kraju. Boli to, że nowoczesne obiekty ignorują małych
obywateli, chociaż mamy XXI wiek i coraz większą troskę przykłada się do
wychowania dzieci.
Muzeum, które jest idealne dla osób nie
posiadających dzieci, bądź tych, które dzieci już odchowały, bogato wyposażone,
dobrze opisane, z fachową kadrą pracowniczą zapomniało o najważniejszym – o dzieciach…
fajna sprawa z takimi miejscami, u nas w Kato jest wystawa tez są rozne fajne historie ;)
OdpowiedzUsuńlubie takie miejsca :)
OdpowiedzUsuńpozdr i zapraszam do nas
fajne miejsce i zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńBardzo fascynujące :)
OdpowiedzUsuńOj, masz 100% rację! I jak tu się dziwić, że społeczeństwo nam głupieje i schodzi na psy gdy od małego wiedza, kultura, muzea kojarzą się z czymś ciężkim, niestrawnym, nieprzyswajalnym, gdzie panuje grobowa cisza a dziecko zwyczajnie się nudzi!
OdpowiedzUsuńTeż bym się w takie miejsce wybrała
OdpowiedzUsuń