czwartek, 29 maja 2014

Krakowskie Zoo - poradnik techniczny :)







Uwielbiam krakowskie Zoo . Tak, wiem, że zwierzaki siedzą za kratkami, że mało miejsca mają, że im nudno i smutno. Wiem też, że dzięki ogrodom zoologicznym żyją. Żyją dzięki temu, że ludzie nieodmiennie zachwycają się ich pięknem, naturą w nich drzemiącą i miłość swą rozdmuchują na tyle, by dzięki niej była możliwa ochrona gatunków ginących. Gdyby ktoś tam, kiedyś tam nie zobaczył na żywo słonia, niekoniecznie w naturalnym środowisku, nie podniósłby alarmu z powodu bestialskiego ich mordowania i nie przyłączyliby się do niego inni ludzie  pałający taką samą siłą walki. Zgadzam się, że takie ogrody powinny zmienić swoja formę, ale godzę się na powolność reform, nie mam wyjścia. Tymczasem zabieram tam Bubalka, by zakochała się jak ja w braciach mniejszych, którzy potrzebują nas o wiele mniej niż my ich


Od kilku lat jestem tam co roku. Uwielbiam. Nie tylko widok zwierzaków jest celem moich podróży, ale cały teren. Kilka polskich zoo mam zaliczonych:

Zoo Chorzów : syf, kiła i mogiła, pokrzywy po pas na wybiegach i nieżywe ptaki w klatkach,


Zoo Poznań: wielkie, staro – nowoczesne, 
Zoo Wrocław : wielkie jak nie wiem co, lekko zapyziałe. Mój lokalny patriotyzm triumfuje: krakowskie najpiękniejsze, najcudniejsze i  z najmniejszymi klatkami :(





W tym roku wybrałyśmy się same do zoo (pan A. chce wychodzić już po kilku krokach) z mocnym postanowieniem niespiesznego spaceru, choćby miał trwać do wieczora i udało się: Karmelek biegał o własnych małych nóżkach bite cztery godziny! Zakochała się w surykatkach i to przy nich przestała prawie godzinę (na szczęście zoo jest solidnie obstawione ławkami i ławeczkami).
Dziś wycieczka po zoo z dzieckiem dla laików




Czym dojechać:
Samochodem – nie polecam, z tego co się orientuję wjazd pod bramę kosztuje słono (15zł), zaś autobus nr 134 zabierze was spod Stadionu Cracovii do samego celu w dwadzieścia minut, choć w sporym tłoku (nawet w poniedziałek rano). Kursuje dwa razy na godzinę. Wkurzający jest jednak brak odpowiedniej ilości miejsca na wózki, o czym boleśnie przekonałam się próbując jakoś ustać z  dwuletnim dzieckiem i kilkoma solidnymi dyliżansami zajmującymi całą wolną przestrzeń aż pod same drzwi.
W tygodniu nie ma kolejek po bilety, za to w weekend lub w święta uzbroić się trzeba w cierpliwość i odstać swoje w kilku – kilkunastometrowej kolejce (mnie to skutecznie zniechęciło do weekendowych wizyt).
Ceny: normalny:18zł, nienormalny 10zł, roczny 200zł
Gdy już się uporacie z tymi przyziemnymi kłodami oczom ukaże się zielona uporządkowana kraina pełna niesamowitych odgłosów. Szerokie chodniki, mnóstwo ławek, koszy na śmieci, zakamarków, alejek, ścieżynek, krzaczków i oczywiście najróżniejszych klatek. Można wrzucić na luz, puścić malucha wolno (nasłuchiwać, czy nie jedzie  meleks i kukać, by nie wpadło do fosy, np. u żyraf) i cieszyć się chwilą. Zoo jest naprawdę wypieszczone.




Czego można oczekiwać na trenie zoo:
Czysta toaleta z pomieszczeniem do przewijania niemowląt (żyrafiarnia)
Spora altana z ławkami (aż się prosi o zrobienie grilla)

Mini zoo (głaskane króliki, kozy, owce, żółwie, kury sierściuchy, osiołki, kucyki, świnki morskie i wietnamskie)


Pawilon zwierząt nocnych
Egzotarium
Małpiarnia
Nowe wybiegi dla kotów (są tak świetne, że koty się bardzo często chowają za skałami)
Plac zabaw z punktem gastronomicznym i wyciągalnią drobnych (dmuchańce, mechaniczne autka, bibeloty)
Z całą pewnością nie lada atrakcją są pory karmienia słoni powiązane z krótkim wykładem i wielokrotnymi „łaaaał” i „ojacie” kiedy słychać trzask łamanych gałęzi przez „kruszynki”. Lepiej stawić się pod wybiegiem wcześniej, ponieważ w trakcie miejsce to wygląda tak:




Karmienie fok – to nie tylko karmienie. Dołączony jest oczywiście wykładzik o zwierzakach (np. Samiec waży 450kg i wpindala 15kg ryb dziennie, zimą do 30kg. Przestałam się momentalnie  dziwić, że bilet kosztuje 18zł) i pokaz prostej tresury – pan uchatek ma niezwykły talent: jego głos naprawdę robi wrażenie! Tu również trzeba miejsca zająć sobie wcześniej, albo zapomnijcie o oglądaniu fok starających się o rybkę.




Spokojny spacer z czasem wolnym na frytki i godziną prawie u surykatek zajął nam cztery godziny i najlepiej zarezerwujcie sobie chociaż taką ilość czasu.
Na koniec zostawiam wam smaczek. Kraków zamieszkują papugi żako, które już zasłynęły na YT swoim wygadaniem. Mieliśmy szczęście usłyszeć na własne uszy jak jedna z nich mówi: „żako”, „Kuba”, „dzień dobry”. Patrzenie w oczy zwierzaka, który mówi do ciebie, patrzy w oczy i coś chce przekazać jest niesamowite i bolesne zarazem, nie sądzę bowiem, by miejsce tak mądrych zwierząt było w małej klatce, bez możliwości zajęcia sobie czasu.
Równie bolesny był widok szympansa i naśmiewanie się z niego ludzi, jego samotność, nuda. Wiele się dzieje w tym miejscu, mam nadzieję, że z czasem wybiegi będą coraz większe i o bardziej urozmaiconym wyposażeniu.
Mogą nie znać wolności i mogą żyć szczęśliwe jednocześnie.



 Surykatki

















 

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...